Śpiewała pod dyrekcją takich sław jak Leoncavallo, Mascagni, Toscanini. Jej partnerami byli Gili, Battistini, Titta Ruffo, Tito Schipa, Szalapin, Sobimow, Partile, a na estradzie występowała m.in. z Kreislerem i Casalsem. Do owej olśniewającej kariery doszła niełatwo, wytrwałą pracą nad głosem i nietypową drogą: od sopranu dramatycznego przechodząc w koloraturę, która stała się fenomenem w skali światowej.
Porównywano ją do największych gwiazd wokalistyki wszech czasów. Kochała muzykę i swój zawód. Wyrzekła się życia rodzinnego, ale postać jej nie była powieleniem stereotypu "operowej diwy".
Prostota, ludzka życzliwość i kultura zjednywały jej przyjaciół. Uczyła - przepięknie wciąż operując głosem - do późnych lat. Mickiewiczówna, Calma, Sokorska, Fołtyn, Nieman, Stano, Donat, Karolus, Trawińska i wiele innych wybitnych postaci polskiej wokalistyki uczyło się u niej. Ada Sari była tym pedagogiem, który prawdziwie przeszczepiał na polski grunt wielką włoską szkołę śpiewu.
ADA SARI TO NIE LEGENDA - to prawdziwie złota karta historii polskiej wokalistyki. Przypomnijmy ważniejsze daty owej historii:
Prostota, ludzka życzliwość i kultura zjednywały jej przyjaciół. Uczyła - przepięknie wciąż operując głosem - do późnych lat. Mickiewiczówna, Calma, Sokorska, Fołtyn, Nieman, Stano, Donat, Karolus, Trawińska i wiele innych wybitnych postaci polskiej wokalistyki uczyło się u niej. Ada Sari była tym pedagogiem, który prawdziwie przeszczepiał na polski grunt wielką włoską szkołę śpiewu.
ADA SARI TO NIE LEGENDA - to prawdziwie złota karta historii polskiej wokalistyki. Przypomnijmy ważniejsze daty owej historii:
- 29 VI 1886 - w Wadowicach przychodzi na świat Jadwiga Schayerówna, córka Franciszki z Chybińskich i Edwarda Schayerów
- do 1899 - zamieszkuje w Starym Sączu, gdzie ojciec jej jest burmistrzem. Tu pobiera lekcje śpiewu, fortepianu i języków obcych. Powraca tam po kilku latach spędzonych na nauce w Cieszynie i Krakowie
- 1905 - 1907 - Wiedeń - nauka śpiewu w prywatnej szkole Włoszki hr. Pizzamano. Pierwsze koncerty publiczne
- 1907 - 1909 - Mediolan - nauka śpiewu u prof. Antonio Rupnicka, który początkowo sceptycznie ocenia możliwości głosu Ady Schayerównej
- 1909 - Sukces debiutu w Teatro Nazionale w Rzymie w partii Małgorzaty w "Fauście" Gounoda. Przyjęcie pseudonimu ADA SARI
- 1904 - 1923 - Występy w teatrach operowych, m.in. Mediolanu (Teatro del Verme), Neapolu (Teatro San Carlo), w Aleksandrii, Petersburgu, Kijowie, Lwowie, Krakowie, Wiedniu, Warszawie. Rosnąca sława wraz z sukcesami
- 12 V 1923 -Debiut w mediolańskim Teatro alla Scala w partii Królowej Nocy w "Zaczarowanym flecie" Mozarta pod dyrekcją A. Toscaniniego. Rozwój wielkiej światowej kariery: spektakle i koncerty na całym świecie. Nieustanny zachwyt publiczności i prasy
- 5 III 1928 -Nowy Jork - recital w Carnegie Hall
- 1945 - 1947 - Kraków - uczy śpiewu w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej
- od 1947 - Warszawa - prowadzi klasę śpiewu solowego w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej, gdzie otrzymuje tytuł profesora
- 2 VII 1968 - Aleksandrów Kujawski - Ada Sari umiera na serce
Fotografie ze zbiorów Muzeum Regionalnego im. Seweryna Udzieli w Starym Sączu
Prasa o Adzie Sari
"...Otóż ja bym tego wszystkiego uniknęła podpisując kontrakt na 3 lata. I co najgłówniejsze, miałabym pewność, że... śpiewam w pierwszorzędnych teatrach włoskich takich jak Genua. Byłoby to: jesienią - Teatr Politeama, Wenecja - Rossini Teatro, później Rzym - Neapol - Palermo... Co prawda bałam się okrutnie, by mi przypadło śpiewać i zaczynać od prowincji, w których to teatrach są straszne stosunki, bo impresariowie hołota i nie wypłacają należności śpiewaczce... już taka Adria-Monza obok nas ma swój teatr i publiczność wymagającą, która się zachowuje poniżej krytyki i wszelkiego wychowania, gwiżdżąc i stukając za każden najmniejszy błąd. Taka Adria-Monza nie są większe od Sącza, ale Starego, bo taki Nowy to jak Parma, której teatr należy do pierwszych włoskich."
"Fenomen, który nazywa się A. Sari polega na dwu przyczynach. Pierwsze to głos, z którego umiejętna gimnastyka wycisnęła do ostatniej kropli materialne piękno... tak uformowany, że wszystko powietrze jakie przez krtań przechodzi zamienia się w dźwięk i ani jeden atom nie uchodzi martwo w formie przydechu...
W praktyce daje to nieskończony prawie oddech oraz dowolne wzmacniania i osłabiania każdego tonu. U Sari gamy toczą się szeregiem ogniw, które są przedziwnie lekkie, ale zarazem masywne. Staccata lecą w górę jak świetlne kule ogni sztucznych. Kantylena płynie szerokim łukiem..."
"A. Sari była czarującą partnerką. Jej stosunek do kolegów całkowicie pozbawiony nieprzyjemnej wyniosłości i zarozumiałości... budzi powszechne uznanie... Jej szczery i żywy temperament aktorski nie tylko dyktował jej działania naturalne i psychologicznie uzasadnione, lecz również pozwalał wyczuwać intencje partnera i łączyć jego oraz swoje przeżycia w jedną artystyczną całość."
"Koloratura p. Sari robi wrażenie, przy całej swojej doskonałości, jakby nie była celem, ale środkiem... Technika koloraturowa służy jej do celów o głębszym znaczeniu i staje dlatego na najwyższym poziomie artystycznym."
"W istocie jest A. Sari nie tylko wyłącznie znakomitą śpiewaczką koloraturową, ale także bardzo poważną interpretatorką pieśni. Przepaja uczuciem każde słowo, bo głos jej jest sprężyną ze złota, która ma giętkość stali..."
"Jej program wykazał świetny smak artystyczny i wymagał znajomości tylu języków, ile jest krajów w Europie..."
"Panna Sari była prawdziwą rewelacją. Przypomina ona mistrzynie BELCANTA Z PIERWSZEJ POŁOWY XIX WIEKU. Dźwięk podany nieskazitelnie, nawet w bardzo szybkich trylach czyste, wręcz promienne staccato - oto co stawia tę śpiewaczkę na czele najsławniejszych wirtuozów tej sztuki."
"Niezatarte pozostało mi przede wszystkim wrażenie z recitalu w sali poznańskiego konserwatorium... Od dnia tego koncertu najpiękniejsza ze wszystkich pieśni jest dla mnie Karłowicza: "Pamiętam ciche, jasne, złote dnie". Głęboko wzruszony jej wykonaniem zrozumiałem, że najwspanialszym instrumentem jest głos ludzki, że może nieskończenie więcej wyrazić niż najbardziej kunsztowny utwór orkiestrowy, że osobowość artysty działa najbardziej bezpośrednio przez śpiew...".
(A. Sari w liście do rodziców - marzec 1909)
"Fenomen, który nazywa się A. Sari polega na dwu przyczynach. Pierwsze to głos, z którego umiejętna gimnastyka wycisnęła do ostatniej kropli materialne piękno... tak uformowany, że wszystko powietrze jakie przez krtań przechodzi zamienia się w dźwięk i ani jeden atom nie uchodzi martwo w formie przydechu...
W praktyce daje to nieskończony prawie oddech oraz dowolne wzmacniania i osłabiania każdego tonu. U Sari gamy toczą się szeregiem ogniw, które są przedziwnie lekkie, ale zarazem masywne. Staccata lecą w górę jak świetlne kule ogni sztucznych. Kantylena płynie szerokim łukiem..."
(Kurier Poznański - 1928)
"A. Sari była czarującą partnerką. Jej stosunek do kolegów całkowicie pozbawiony nieprzyjemnej wyniosłości i zarozumiałości... budzi powszechne uznanie... Jej szczery i żywy temperament aktorski nie tylko dyktował jej działania naturalne i psychologicznie uzasadnione, lecz również pozwalał wyczuwać intencje partnera i łączyć jego oraz swoje przeżycia w jedną artystyczną całość."
(Wspomnienie Wiktora Brégy'ego)
"Koloratura p. Sari robi wrażenie, przy całej swojej doskonałości, jakby nie była celem, ale środkiem... Technika koloraturowa służy jej do celów o głębszym znaczeniu i staje dlatego na najwyższym poziomie artystycznym."
(Kurier Warszawski - 1929)
"W istocie jest A. Sari nie tylko wyłącznie znakomitą śpiewaczką koloraturową, ale także bardzo poważną interpretatorką pieśni. Przepaja uczuciem każde słowo, bo głos jej jest sprężyną ze złota, która ma giętkość stali..."
(Lwów - 1932)
"Jej program wykazał świetny smak artystyczny i wymagał znajomości tylu języków, ile jest krajów w Europie..."
(New York Telegraph - 1928)
"Panna Sari była prawdziwą rewelacją. Przypomina ona mistrzynie BELCANTA Z PIERWSZEJ POŁOWY XIX WIEKU. Dźwięk podany nieskazitelnie, nawet w bardzo szybkich trylach czyste, wręcz promienne staccato - oto co stawia tę śpiewaczkę na czele najsławniejszych wirtuozów tej sztuki."
(Popolo d'Italia)
"Niezatarte pozostało mi przede wszystkim wrażenie z recitalu w sali poznańskiego konserwatorium... Od dnia tego koncertu najpiękniejsza ze wszystkich pieśni jest dla mnie Karłowicza: "Pamiętam ciche, jasne, złote dnie". Głęboko wzruszony jej wykonaniem zrozumiałem, że najwspanialszym instrumentem jest głos ludzki, że może nieskończenie więcej wyrazić niż najbardziej kunsztowny utwór orkiestrowy, że osobowość artysty działa najbardziej bezpośrednio przez śpiew...".
(Z. Latoszewski - z okazji pracy artystycznej A. Sari)